Nie jest to wpis, w którym będę mówił ściśle o weganach, ale kilka razy spotkałem się z dziwnymi wypowiedziami wśród wegan, które bardzo mnie zraziły do wysłuchania tego co mają do powiedzenia. Na kilku przykładach chcę wam pokazać, czego nie robić, żeby nie zrażać ludzi do nas i do naszego przesłania.

Podkreślę jedno: uważam, że weganizm jest wartościowym sposobem na życie i pomaga w pewien sposób „poprawiać świat”. Sam jestem wegetarianinem od kilkunastu lat i rozumiem potrzebę dążenia do moralnej równowagi, oraz chęć wpływania w dobry sposób na środowisko. Nie mam żadnego bezpośredniego problemu z weganami, tak samo jak z katolikami, rowerzystami, czy sędziami piłkarskimi.

Problemem, który ja zauważam jest sposób mówienia, w którym niektórym weganom zdarza się stawiać siebie wyżej i w pozycji walki „ja kontra świat”, która zamiast zbliżać do innych, oddala.

Jakiś wstęp?

Umiejętność odpowiedniej argumentacji w rozmowie jest bardzo ważna. Równie ważna jest umiejętność wysłuchania drugiej strony. No chyba, że chcemy autorytarnie wygrać „dyskusję” i „zakrzyczeć” drugą stronę. Wtedy nie jest potrzebne, ani jedno, ani drugie.

Uczcie się rozmawiać, tak żeby rozmawiać, a nie mówić. Jeśli będziecie tylko mówić, to nie oczekujcie, że przekonacie drugą stronę do swojego zdania. Zastanówcie się sami, jak postrzegacie osobę, która mówi:

Jarosław Kaczyński jest jedyną szansą dla Polski. PiS sprawi, że nam po prostu będzie żyło się dobrze. Dbają o nas, dają więcej pieniędzy i normalnie można żyć. Jak możesz nie popierać Jarosława?

Nie chodzi o to co mówi ta osoba, a o sposób wypowiedzi. Zaślepiony „jedynym słusznym rozwiązaniem„. Słuchając takiej wypowiedzi przebija ton: „Ja wiem co jest słuszne, ty nie. Dlaczego nie chcesz sobie pomóc i zejść na poprawną ścieżkę?„. Raczej oddala to drugą stronę od tego co mamy do powiedzenia i wysłuchania naszych racji.

Stawianie się w pozycji „jestem lepszy”

Jest to podejście, które często można spotkać w Internecie. Osoba, z którą rozmawiamy stawia się w pozycji kogoś lepszego ze względu na X, czy Y. Zakłada wtedy, że jedna cecha osobowości, jeden aspekt działania w życiu, lub jakakolwiek zmienna sprawia, że ta osoba jest lepsza od innych.

Nie rozumiem co niektórzy z was tu robią… nazywacie siebie weganami? Serio? „Zaakceptuj że je mięso”? Może odrazu zaakceptuj że ktoś lubi Ci wpierdolić na dobranoc? Nie jesteście weganami tylko co najwyżej roślinnie się odżywiacie.

komentarz na jednej z grup na facebooku

Jasne stawianie siebie wyżej ze względu na to, że osoba A robi X, a osoba B nie robi X, lub robi X w zbyt małym stopniu. Takie podejście zdecydowanie nie sprawi, że inni zaczną z wami sympatyzować. Ludzie lubią tych podobnych do siebie i warto wskazać na podobieństwa pomiędzy wami, a nie różnice. Podkreślanie różnic sprawia, że jesteśmy „my” i „oni”, a taki podział utrudnia (czasami wręcz uniemożliwia) podzielenie się swoimi szczytnymi ideami.

Uważam, że jak najbardziej mamy prawo zaglądać ludziom do talerzy, jesli jest tam choćby „kilkadziesiąt gram” cierpienia, przemocy i śmierci.

komentarz na jednej z grup na facebooku

Bo nieweganom do talerza zaglądać wręcz należałoby, bo powodują zło. Weganom zaglądanie do talerza nie posiada uzasadnionych pobudek poza złośliwością. Na tym polega zasadnicza różnica.

komentarz na jednej z grup na facebooku

Argument na zasadzie: „mogę coś robić, komentować i wtrącać się w cudze życie bo moja prawda jest lepsza niż jego i dlatego chcę, żeby wszyscy podchodzili, jak ja„.

Niestety, takie podejście buduje dystans pomiędzy rozmówcami i nastawia drugą stronę na walkę, a nie na zrozumienie. Nikt w końcu nie lubi, jak się mu mówi: „nie masz racji, ja mam rację, a w ogóle to jesteś moralnie zły„. W dodatku przebija tu hipokryzja i podejście: „ja z ciebie mogę się śmiać, ale ty ze mnie nie próbuj!„.

Jest to argument odwołujący się do jedynej słusznej wizji świata, w którym żyje ta osoba, wskazujący że wszystko inne jest złe. Niestety osoby tak myślące, zazwyczaj nie akceptują innego spojrzenia na świat i narzucają swoje zdanie, a to kończy się zrażaniem do siebie ludzi, których mogliby przekonać do swoich idei, mówiąc w odpowiedni sposób.

Argumenty, które są niebezpieczne

„tak zostawilabym gościa który nie jest weganinem. Tak samo jak zostawiłabym gościa który bije mnie, moje dzieci lub psa. Tak samo jakbym zostawiła gwałciciela czy złodzieja. Jeśli ktoś jest na dobrej drodze to dałabym mu szansę oczywiście i widać że tutaj ta szansa jest. Dlatego warto jednak zachęcać do zmiany. A totalną głupotą jest tkwić w związku w którym ma się inne wartości w których widzi się problem.”

komentarz na jednej z grup na facebooku

Luźne (nie bezpośrednie) przyrównywanie osoby jedzącej mięso do gwałciciela, czy złodzieja jest na pewno nie na miejscu. Poza tym takie zestawienie krzywdzi konkretne grupy i jest bardzo niebezpiecznym zabiegiem retorycznym, bo można w ten sposób zrównać z błotem każdego, po prostu przyrównując go do tego, co wszyscy uważają za jawnie złe.

Mógłbym powiedzieć:

jem mięso, bo Hitler był wegetarianinem

i jest to analogiczny zabieg. Coś jest złe, bo kojarzy się z czymś innym złym. Ani to sensowny argument, ani coś co jest logiczne. Jednak ubrane w odpowiednią otoczkę działa w rozmowie, aby wywołać emocje.

Innym przykładem jest zdanie:

Homoseksualiści? Nie chcę pedofili w swoim otoczeniu.

Porównywanie społeczności X do czegoś jawnie złego i dehumanizacja (lub deratyzacja) były zabiegami retorycznymi używanymi przez nazistów, w celu zdobycia przychylności społeczeństwa do eksterminacji „wroga” (link). Bo łatwiej zabić szczura przenoszącego chorobę albo kogoś kto czyni krzywdę społeczeństwu, niż drugiego człowieka z krwi i kości, który odczuwa dokładnie, tak jak my, czyż nie? Stąd wiemy, że takie wybiegi w tym co mówimy są niebezpieczne i mogą powodować ekstremizm, który jest zły, niezależnie od tego jakie przesłanie niesie. Szczególnie, jeśli idea która przyświeca wypowiedzi to „mniej cierpienia”.

Jakaś rada?

Jeżeli zależy ci na losie zwierząt, postaraj się go postawić ponad swoje ego. Pokaż, że jesteś takim samym człowiekiem, jak druga osoba i że ona też może spróbowaćpoprawić swoje życie„.

Pokaż się jako studenta walczącego o wejście do kadry biegaczy, z którym można pogadać i potrenować, a nie wywyższającego się Usaina Bolta*, którego nie ma szansy dogonić, nawet po wieloletnim treningu. Pokaż, że droga którą przebyłeś (choć może nie superłatwa), to jest do przejścia dla każdego, małymi kroczkami. Pokaż, ze nie jesteś doskonały (bo nikt nie jest) i też popełniasz błędy. Pokaż, ze się da i że możesz w tym pomóc, nawet jeśli to będzie tylko rada, czy dwie.

Buduj świat, taki jaki chcesz widzieć poprzez zachęcanie i dawanie przykładu, a nie narzucanie swojego zdania.

Choć można ten wpis odebrać, jako „Odę do wegan„, to tak naprawdę rady te mają zastosowanie u każdej osoby. Bądź człowiekiem dla człowieka, słuchaj innych i po prostu nie bądź autorytarnym złamasem.

*Usain Bolt wydaje się w porządku osobą i nie wydaje mi się, żeby się wywyższał. Tutaj chodziło o nakreślenie, w jaki sposób budowane są bariery w rozmowie i hiperbolizowane podkreślenie różnicy pomiędzy rozmówcami. Pomyśl, jak przybiłoby cię to, gdyby ktoś kto jest znacznie dalej w swojej drodze, zamiast poklepać cię po plecach, ściągałby cię w dół.

O autorze

Janek

Jestem Janek. Tworzę tego bloga, aby pomóc Ci podejmować trudne, ale i mądre decyzje związane z Twoim życiem. Chcę Ci pokazać, że można być zadowolonym ze swojego życia i tworzyć coś sensownego. Kliknij, żeby dowiedzieć się więcej.

Zobacz wszystkie wpisy