W tym wpisie poruszę kwestię problematyki pieniądza w relacjach i związkach. Nie tyczy się to każdego i nie należy za bardzo uogólniać, natomiast należy wyciągać wnioski z doświadczeń. Przeczytajcie całość, bo wyrwanie części z kontekstu może sugerować zupełnie inne podejście autora niż w rzeczywistości.

Tak, nie przewidzieliście się. Chęć posiadania rozdzielności majątkowej to jest brak zaufania. Dokładnie tak samo, jak i chęć posiadania wspólnoty majątkowej. Różnica istnieje tylko w narracji.

Na początku podkreślę: NIE KAŻDY JEST TAKI SAM. Jeśli w trakcie czytania dojdziecie do wniosku: „ale to uogólnienia, krzywdzi nas/je/ich” to skoczcie od razu do akapitu „Brak ludzi renesansu„. Kolejność jest celowa i ma na celu zasugerowanie problemów, aby je przemyśleć, a później ewentualnie uspokoić, a nie przedstawić problematykę, aby nikogo nie urazić.

Nie miesza się pieniędzy z miłością

Pierwsza rzecz. Nigdy nie powinno się mieszać pieniędzy z miłością. Oczywiście te sfery będą się przecinać w życiu i nie ma możliwości ich wyizolować. Jednak nie należy ich nigdy bezpośrednio mieszać, a jeśli ktoś je miesza to możesz być pewny, że jest to czysta manipulacja.

„Jeśli na mnie nie przepiszesz mieszkania, to mnie nie kochasz.”

„Jeśli chcesz rozdzielności majątkowej, to mi nie ufasz.”

Jeśli ktokolwiek zwraca się do Ciebie w ten sposób to możesz być pewny, że tej osobie nie zależy na tobie, jako na człowieku, a na konkretnej rzeczy, którą posiadasz. Bo wyznacznikiem miłości z pewnością nie jest to, że dajesz się manipulować za pomocą tanich tekstów o braku wystarczającego zaangażowania/troski/miłości/zaufania.

Jeśli w relacji, druga strona chce rozporządzać twoimi pieniędzmi to powinna zapalić ci się czerwona lampka.

Nie mów ile zarabiasz

Wiedza o twoich zarobkach może być wykorzystana przeciwko tobie. Nie mówię tu tylko o związku, a ogólnie o relacjach, ale poniższy przykład jest typowo związkowy.

Wyobraź sobie, że twoja partnerka wspomni swoim rodzicom, że zarabiasz np. 15 tys. zł netto, a ona tylko 3 tys. zł.

Jak będziecie chcieli jechać na wakacje to mama może zasugerować córce:

„A Czarek to ci wakacji nie zafunduje? On przecież tyle zarabia! Co mu tam 5/6 tysięcy na rok!”.

I w części ma rację, Czarek może zarabiać dużo. I może chcieć zafundować wakacje partnerce. Ale może też tego nie chcieć i ma do tego pełne prawo. Nikt w takiej sytuacji się nie zastanawia nad wolnością Czarka do zarządzania swoim własnym mieniem. Wtedy twoja partnerka może pomyśleć:

„Może on mnie nie kocha? Przecież Romeo zabił się dla Julii, a Jake zabrał Mary na cudowną wyprawę dookoła świata. A ten mój Czarek to nawet za tygodniowe wakacje zapłacić nie chce…”

No i wtedy to ty masz problem z tym, że ktoś chce rozdzielać twoje pieniądze (do których nie ma żadnych praw) za ciebie, a jako że nie może użyć nacisku prawnego to zostaje powiedzieć (często z nieświadomych pobudek, wypływa to po prostu z wymagań otoczenia i wpływu popkultury):

„Czy ty mnie kochasz? Chyba już nie… Nawet za wakacje nie chcesz zapłacić…”

I jest to nawiązanie do akapitu dotyczącego mieszania pieniędzy i miłości. Jeśli twoja kobieta mierzy twoją miłość w złotówkach na godzinę, to chyba wiesz kto zajmuje się miłością za pieniądze 😉

Oczywiście nie jest tak w każdym przypadku i należy mieć to na uwadze. Należy też jednak mieć na uwadze, że większość ludzi (nawet pomimo dobrych chęci) kieruje się niskimi instynktami i tym co sugeruje im społeczeństwo oraz środowisko.

Nie mówię też, że facet nie może „zafundować” wakacji swojej kobiecie. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Jeśli kobieta dba o ciebie, stara się o związek i dobrą, zdrową relację, ale po prostu nie ma możliwości finansowych, to śmiało sprawiaj, żeby czuła się dobrze (tak samo, jak ona pomaga tobie codziennie).

Jednak jeśli chcesz „pomóc” swojej kobiecie, bo ta stara się cię wmanipulować w poczucie winy, z powodu X, Y i Z, to nie jest to dobry kierunek. A często ciężko to wyczuć. Może wydawać się, że coś jest twoją winą, nawet jeśli zupełnie tak nie jest.

I uważaj na podejście typu:

„wymagam tego, bo mi się należy”

Czy tylko o pieniądzach nie należy mówić?

Temat pieniędzy nie jest wyjątkowy i wielu innych kwestii, oprócz zarobków, też nie powinieneś poruszać. Omijaj tematy, które mogą wywołać zazdrość, czy to w związku, czy poza nim.

Bo to, że dla mnie pieniądze są głównie narzędziem do realizacji różnych celów i nie budzą we mnie większych emocji to nie znaczy, że mój znajomy któremu napomknę o swoich zarobkach nie wspomni o tym swojej kobiecie, która zacznie mu świdrować dziurę w brzuchu, że on zarabia mniej i wtedy on zacznie rozpowiadać o mnie plotki, bo się będzie źle czuł z tym, że kobieta go ciśnie.

Dokładnie taka sama sytuacja może być odnośnie planowanej zmiany pracy. Znajomy powie o tym swojej kobiecie, ona swoim znajomym, a wśród nich będzie akurat żona twojego szefa i informacja pokątnie do niego dojdzie. Wtedy, prawdopodobnie to ty będziesz miał problem, nieprzyjemną sytuację w pracy i niezręczną rozmowę, nikt inny.

Uważaj na to, jakie informacje i komu przekazujesz.

Fikcja? Niemożliwe? Może tak, może nie, ale ryzyko najlepiej minimalizować i ograniczać ludziom dostęp do informacji, które mogą ci zaszkodzić.

Dlaczego pieniądze dają wolność

Pieniądze dają ci możliwość swobodnego decydowania o swoim życiu. Dają ci wolność. Bo jeśli masz odłożone dużo pieniędzy, to nie musisz się męczyć w pracy, której nienawidzisz. Możesz od razu złożyć wypowiedzenie i szukać nowej, bo masz oszczędności. Jeśli pokłócisz się z kobietą to możesz wyjść z domu i wynająć pokój w hotelu. Jeśli zepsuje ci się samochód, możesz oddać go do mechanika i naprawić, albo po prostu kupić nowy. Jeśli najdzie cię ochota, możesz wyjść na miasto, zjeść smaczne jedzenie i napić się dobrego alkoholu, a następnie wrócić taksówką do domu.

Nic nie musisz, ale możesz i sama ta świadomość jest wspaniała. To, że masz możliwości.

A co Biblia mówi na temat relacji i pieniędzy?

Religia zazwyczaj dobiera cytaty, które jej pasują i interpretuje je w odpowiedni dla siebie sposób, więc ja też posłużę się odpowiednim wycinkiem z Biblii.

Zgodnie z księgą Syracha ze Starego Testamentu (33):

Bądź niezależny
20 
Ani synowi, ani żonie, ani bratu, ani przyjacielowi
nie dawaj władzy nad sobą za życia,
nie oddawaj też twoich dostatków komu innemu,
abyś pożałowawszy tego, nie musiał o nie prosić.
21 Póki żyjesz i tchnienie jest w tobie,
nikomu nie dawaj nad sobą władzy.
22 Lepszą jest bowiem rzeczą, żeby dzieci ciebie prosiły,
niż żebyś ty patrzył na ręce swych synów.
23 W każdym czynie bądź tym, który góruje,
i nie przynoś ujmy swej sławie!
24 W dniu kończącym dni twego życia
i w chwili śmierci rozdaj [swoje] dziedzictwo!

Biblia jasno mówi o tym, że należy być wolnym i nie oddawać nikomu władzy nad sobą. Czy to kobiecie, dzieciom, rodzicom, czy przyjacielowi. Masz być silny i nie dawać się drenować osobom, które próbują zyskać twoim kosztem.

Zostaw sobie, jak najwięcej możliwości. Nie ucinaj sobie nogi jeśli nie jest to całkowicie niezbędne. Nie przepisuj majątku na żonę/kochankę/dzieci, szczególnie jeśli sam nie masz porządnego zabezpieczenia zapewniającego ci wolność.

Lepiej, żeby ciebie prosili, niż żebyś ty prosił.

Rozdzielność majątkowa to brak zaufania

Mogę przywołać jedno zdanie:

„Jeśli nie chcesz wspólnoty majątkowej, to znaczy że chcesz się przygotować na rozstanie.”

które jest tak samo prawdziwe w drugą stronę:

„Jeśli chcesz wspólnoty majątkowej, to się przygotowujesz na rozstanie.”


Oba te zdania mogą być zarówno prawdziwe, jak i fałszywe. Wszystko zależy od interpretacji.

Przyjmijmy scenariusz, że mężczyzna chce rozdzielności, a kobieta wspólnoty.

Kobieta może pomyśleć:

Jeśli on chce rozdzielności to zakłada, że się rozstaniemy i chce się zabezpieczyć na wszelki wypadek, żebym nie mogła wyciągnąć więcej po rozstaniu.

Mężczyzna za to może pomyśleć:

Jeśli ona chce wspólnoty majątkowej to zakłada, że się rozstaniemy i chce się zabezpieczyć, żeby miała opcję B po naszym rozstaniu.

Oba rozwiązania są pewnym sposobem zabezpieczenia majątku i jeśli ktoś mówi, że tylko jedno rozwiązanie jest słuszne to patrzy zbyt wąsko. Wszystko zależy od kontekstu.

Domyślna wspólnota majątkowa

To, że wspólnota majątkowa jest domyślnym rozwiązaniem przy małżeństwie w Polsce, nie oznacza że jest ona dobra. Oceniaj rzeczy po ich wpływie na twoje życie i po ewentualnych konsekwencjach cię czekających, nie po tym, że „tak się przyjęło„.

Tradycja jest ważnym elementem naszego życia, ale „przyjęło się” też przez wiele lat istnienia człowieka, że kobieta ma mniej praw i powinna być zależna od mężczyzny. Trend ten jednak się w ciągu ostatnich stu lat zmienił i nasze społeczeństwo wygląda zupełnie inaczej.

Przyjęło się także, że zwierzęta są po to by je zjadać. I to podejście miało sens, gdy ludzie prowadzili koczowniczy i rolniczy tryb życia. W momencie przejścia na hodowlę przemysłową i używanie znacznej ilości chemii oraz antybiotyków, jest to przekonanie, które służy głównie zarobkowi odpowiednim koncernom, a zdrowie dla człowieka zapewnia ograniczanie spożycia mięsa i produktów zwierzęcych (źródło: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/30209430/).

To, że coś jest „domyślne” nie oznacza, że jest dobre, ani moralnie, ani dla ciebie.

To wspólnota, czy rozdzielność?

Jeśli mowa o tym, co jest lepsze, to wszystko zależy od sytuacji. Można spojrzeć z różnych perspektyw. Dużo zależy od płci, statusu, sytuacji majątkowej i wyznawanych wartości.

W poniższych przykładach użyję następujących oznaczeń:

  • P – pozytywny scenariusz (wspólne życie)
  • N – negatywny scenariusz (rozstanie)
  • PLUS – zyskanie na sytuacji
  • NEUTRALNIE – sytuacja neutralna
  • MINUS – strata na sytuacji

Młody mężczyzna, który dobrze zarabia

Jeśli na warsztat weźmiemy młodego faceta, który dobrze zarabia i wiąże się z kobietą, to samo przez się nasuwa się rozwiązanie o rozdzielności majątkowej. Jeśli wszystko w związku będzie w porządku, to nie wpływa to w żaden sposób na funkcjonowanie w związku, czyli jest neutralnie, a jeśli związek się rozpadnie to też wychodzi na względne zero, bo partnerka będzie miała ograniczone możliwości dochodzenia do zawłaszczenia majątku partnera.

Argument o „wspólnych pieniądzach” i „wspólnym koncie” nie ma sensu, bo w przypadku rozdzielności majątkowej mogą istnieć oba rozwiązania i można mieć zarówno wspólne konto, jak i wspólne pieniądze. Jedyną różnicą jest to, że druga strona nie może całkowicie swobodnie zarządzać twoimi pieniędzmi, jeśli działa w złej wierze. Czyli np. jeśli twoja partnera wyciągnie twoje pieniądze, żeby spłacić długi siostry, bez informowania cię o tym, to możesz dochodzić swoich praw (efektywność tego działania jest odmienną sprawą). Zwróć jednak uwagę, że wspólne trzymanie pieniędzy i bieżące korzystanie z konta sprawia, że nie istnieje granica, czyje właściwie są pieniądze i w przypadku ewentualnego procesu sądowego będzie bardzo ciężko ustalić, czy 30 tysięcy, które przelałeś 2 lata temu na konto już zostały wydane, czy nadal są na koncie.

  • Rozdzielność majątkowa dla młodego mężczyzny: NEUTRALNIE (P) + NEUTRALNIE (N).

Natomiast jeśli rozpatrujemy w tym przypadku wspólnotę majątkową to jeśli wszystko będzie w porządku wynikiem jest neutralnie (na plus jest wyższy próg podatkowy, jeśli dobrze zarabiamy i zdolność kredytowa), ale jeśli związek się rozpadnie, to mamy wielki MINUS. Partnerka może dochodzić do zawłaszczenia, jak największej części naszej majątku, a sprawy rozwodowe nie kierują się żadnymi zasadami i wyciągają co najgorsze z ludzi.

  • Wspólnota majątkowa dla młodego mężczyzny: NEUTRALNIE (P) + MINUS (N)

Podsumowując sytuację młodego mężczyzny, logika każe opowiadać się za rozdzielnością majątkową.

Młoda kobieta, chcąca zajmować się domem

Sytuacja jednak wygląda zupełnie inaczej w przypadku kobiety, która chce zająć się domem i dziećmi, zgodnie z tradycyjnym modelem rodziny. Sprawa się komplikuje, bo inaczej wygląda jej sytuacja zawodowa i możliwości rozwoju. Rozpatrzmy oba scenariusze relacji.

Rozdzielność majątkowa. Póki jest wszystko w porządku, to niby jest okej. Jednak cały czas wisi nad kobietą wizja: „co jeśli parter będzie chciał się rozstać?„. W sytuacji, gdy kobieta nie ma wykształconego zawodu i para ma dzieci, to kobieta jest w nieciekawej pozycji. Nawet jeśli ma zawód i może zacząć pracować, to rozstanie z partnerem często kończy się w dużej części obowiązkiem zajmowania się dziećmi. Ojcowie niestety, często nie angażują się w wychowanie dzieci, a w przypadku rozstania jeszcze mniej. Co nie znaczy, że tak jest w każdym przypadku. Jestem pewny, że jest wielu świetnych ojców, którzy na pewno dali dzieciom znacznie więcej niż matki. Doświadczenie pokazuje mi jednak, że są to raczej ekstrema, a standardowo bywa różnie.

Rozdzielność majątkowa dla młodej kobiety: NEUTRALNIE (P) + DUŻY MINUS(N)

W przypadku, jeśli istnieje wspólnota majątkowa, kobieta może dochodzić do tego, aby zapewnić byt sobie i dzieciom. Jednak w przypadku rozstania, partner często nie chce brać na siebie odpowiedzialności za swoją rodzinę i sama świadomość tego, że w razie negatywnego scenariusza będą pieniądze na dalsze życie jest uspokajająca.

Wspólnota majątkowa dla młodej kobiety: PLUS (P) + PLUS (N)

Mężczyzna też może zyskać

To nie jest tak, że kobieta zawsze zyska, a mężczyzna straci na małżeństwie. Sytuacja może być całkowicie odwrotna. Mam taki przykład w bliskim środowisku.

Tam kobieta wkłada praktycznie wszystko do kwestii majątkowych w małżeństwie od kilkudziesięciu lat, a mężczyzna nie dość, że się nie dokłada, to jeszcze ciągnie ile może. I to nie ze względów zdrowotnych, czy jakichkolwiek uzasadnionych powodów możliwych do zrozumienia. Takie sytuacje też się zdarzają i kobiety powinny mieć to na uwadze.

Jednak nie na tym się skupiam, bo „zyskanie na związkuraczej nie jest zagrożeniem i nie jest raczej sprawą, przed którą należy ostrzegać. A przynajmniej na ten moment, tak mi się wydaje.

Nie ma w tym nic złego

Podkreślę, że nie ma w tym nic złego, że jedna strona chce wspólnoty, a druga rozdzielności. Tak samo, jak w przypadku różnicy co do wyboru smaku lodów, miejsca na wakacje, czy sposobu spędzenia wieczoru. Jak w biznesie, każdy ma inne potrzeby i oczekiwania. Kwestią jest, czy istnieje możliwość dogadania się i uzyskania kompromisu, czy nie ma miejsca na jakieś negocjacje. Nie mówię, że kobiety, czy mężczyźni sami w sobie są źli, a o tym że często są różnice w oczekiwaniach i potrzebach dotyczących związku.

Jeśli jedna osoba całe życie chce spędzić na kanapie, a druga jeżdżąc po świecie to nie ma problemu. Oba podejścia są w porządku. Tylko taka różnica pomiędzy tymi osobami, niestety może spowodować, że ciężko będzie zbudować jakąkolwiek sensowną relację, gdzie dwie osoby dają sobie tego co im potrzeba.

Brak ludzi renesansu

To nie jest tak, że każda kobieta cię wykorzysta i zarobi twoim kosztem. To powinno wybrzmieć. Jest wiele sensownych kobiet, które chcą zbudować sensowny związek. I brak podkreślenia tego mógłby być dla nich krzywdzący. Jest także wielu mężczyzn, którzy są odpowiedzialni i chcą zadbać o swoją rodzinę.

Niestety, w rzeczywistości jest to ułamek społeczeństwa. Posunę się do śmiałego stwierdzenia, że:

Większość ludzi nie potrafi wynieść się ponad swoje ego, problemy codziennego życia i traumy, aby budować związek, który jest dojrzały i posiada odpowiednie granice.

Związek gdzie mężczyzna potrafi huknąć, jak kobieta przesadza i wchodzi mu na głowę i gdzie kobieta potrafi postawić faceta do pionu, jeśli ten się gdzieś zapomni. A jednocześnie, gdzie obie strony potrafią wykazać się zrozumieniem i dawać sobie wsparcie.

Znalezienie jednej osoby, która potrafi tworzyć zdrowy związek jest trudne. Znalezienie dwóch wydaje się znacznym wysiłkiem. A jeszcze, żeby te osoby potrafiły nawzajem się zgrać to wydaje się niemożliwością.

W relacjach, tak jak w Internecie, nie ma okazji. Jeśli ktoś wystawia coś po znacznie zaniżonej cenie, to możesz być pewny, że jest w tym jakaś podpucha.

Ten świat jest zepsuty

Mężczyźni chcą znaleźć idealną kobietę, nie myśląc ile sami od siebie dają. Kobiety chcą rycerza na białym koniu, nie myśląc że daleko im do księżniczek z bajek. Ten świat jest w dużej mierze zepsuty. Ludzie chcą wszystkiego, ale niewiele dają z siebie. Ale jestem idealistą. Wierzę, że da się stworzyć jakiś zakątek normalności. Tylko, że nie jest to rezultat znalezienia mitycznej „drugiej połówki”, a lat starań, pracy nad sobą i nad swoimi relacjami. Batalii o to, żeby ustanowić zdrowe granice i ich przestrzegać. Bycia gotowym do wsparcia drugiej osoby, ale i jej opuszczenia. Umiejętności odpuszczania, ale i dążenia do swojego za wszelką cenę. Budowania własnych pasji i swojej prywatności, a jednocześnie dbanie o wspólne działanie i tworzenie czegoś razem.

Jest to festiwal niesamowitego balansu, doświadczenia i samoświadomości oraz umiejętności w zakresie relacji międzyludzkich, który myślę że niewiele osób potrafi opanować i utrzymać przez dłuższy czas.

Musisz mieć świadomość

Upraszczając, na podstawie powyższych przykładów (oczywiście może być dużo innych ustawień, których nie poruszyłem i należy mieć to na uwadze!) w standardowej sytuacji, dla mężczyzny optymalnym rozwiązaniem jest rozdzielność majątkowa, a dla kobiety, wspólnota majątkowa.

Widać tutaj konflikt interesów i tak naprawdę nie można nic z tym zrobić. Kwestią jest podjęcie jakiejś decyzji, świadomie podchodząc do problemu i dyskutując rozwiązania, a nie emocjonalnie szantażując drugą stronę, bez jakichkolwiek argumentów (czy to mężczyzna, czy to kobieta).

Jako osoba w związku miej świadomość zagrożeń i wiedzę o tym, że rozwód może wyciągnąć z człowieka całą chęć do życia. Dowiaduj się co jest dla ciebie lepszym rozwiązaniem i dąż do swojego interesu stosując odpowiednie argumenty.

Podaj dalej

Uważasz, że twój znajomy powinien przeczytać ten wpis? Prześlij go dalej i twórzmy społeczność ludzi, którzy świadomie budują swoje życie.

O autorze

Janek

Jestem Janek. Tworzę tego bloga, aby pomóc Ci podejmować trudne, ale i mądre decyzje związane z Twoim życiem. Chcę Ci pokazać, że można być zadowolonym ze swojego życia i tworzyć coś sensownego. Kliknij, żeby dowiedzieć się więcej.

Zobacz wszystkie wpisy